poniedziałek, 21 maja 2012

zbyt dużo łez

Nie znoszę tego weekendu. Bardzo, ale to bardzo się cieszę, że dobiega końca. Na majówkę nie narzekałam, uwielbiałam ją. Ciężko mi było wracać do Wrocławia, a teraz nie mogę się doczekać jak tam będę. Wczorajszy dzień? Myślałam, że będzie dobrze. Bynajmniej z takim nastawieniem szłam na spotkanie z Justyną. Przed godziną 17:00 umówione byłyśmy w okolicach rynku. Czekałam na nią na ławce, byłam lekko zdenerwowana, bo czekała nas poważna rozmowa. Przez 15 minut nie rozmawiałyśmy o tym o czym powinnyśmy. Albo w ogóle nie rozmawiałyśmy. Zaczęłyśmy się kłócić, krzyczeć na siebie. Pokłóciłam się z najlepszą przyjaciółką, ale w naszym przypadku kłótnia nie może trwać długo, dlatego po tym gdy każda z nas wyraziła swoje zdanie i opinię przytuliłyśmy się mocno. Poszłyśmy na mecz, zajęłyśmy miejsca na trybunach. Minęły pierwsza połowa, P. mnie zauważył, pomachał ręką. Myślałam, że to dobry znak. Potem przyszedł Justyny tato, razem z jej dwiema siostrami. Udało się! Strzelili bramkę, prawie w ostatniej minucie meczu, wynik to 1:0 dla NAS! Byłam bardzo szczęśliwa z jego szczęścia. Poszłyśmy do baru. Chciałam z nim to uczcić. Jak zwykle nie odpisywał, nie odbierał. Po jakimś czasie przyszedł Konrad - powiedział że P. siedzi na trybunach z kolegami, piją piwo. Nie wiedziałam czy iść do niego i porozmawiać z nim czy sobie odpuścić. Justyna mnie zmusiła. Poszłam bardzo nieśmiałym krokiem. Siedział z 4 kolegami, spytałam czy możemy porozmawiać. Zgodził się, o dziwo bez zawahania. Był pijany i zjarany. Ale udało mi się wyciągnąć od niego to co chciałam. Powiedziałam, że pomogę wyciągnąć go z tego bagna, że wyjdzie na prostą. Nie chciał tego słuchać, odpowiedział tylko że jestem wspaniałą dziewczyną ale nie dla niego. Powiedział też że nie wiem w co się pakuję. Ale ja doskonale o tym wiedziałam, i gdybym nie chciała to nawet nie patrzyłabym w jego stronę. Przytuliłam go, wiedziałam że ma problemy. Udawał twardego, ale wiedziałam że gdzieś tam w głębi jest inną osobą, tą lepsza. Tak bynajmniej było gdy pierwszy raz się poznaliśmy. Dawał mi jasno do zrozumienia, że to koniec. Nie chciałam tego usłyszeć, nie taki miał być finał. Na pożegnanie raz jeszcze mnie przytulił i pocałował. Wróciłam do baru, a on na trybuny. Płakałam, tak głośno że Justyna z dość dalekiej odległości usłyszała mnie i podbiegła w moją stronę. Zabrała mnie do toalety, chciała wiedzieć co się wydarzyło. Powiedziałam jej o wszystkim. Konrad, kumpel z drużyny P. , przyszły facet Justyny starał się mnie pocieszać, powiedział kilka faktów o P. szkoda że tak późno. Chciałam wracać do domu. Dochodziła godzina 22:00. Nie umiałam już się śmiać. Pożegnałam się z Justyną, Konradem, Patosem i jej chłopakiem. Wybiegłam z baru, non stop płakałam. Musiałam oprzeć się o barierkę, bo łzy w tym przypadku były gorsze niż litr wódki. Całą drogę do domu płakałam, jakaś dziewczyna podeszła do mnie, spytała czy wszystko okey. Kiwnęłam głową, ale nie wierzyła (bo kto by tak myślał, widząc płaczącą dziewczynę). Musiałam usiąść na schodach, obok przychodni lekarskiej. Zadzwoniłam do Justyny, że nie dam rady iść dalej. Przyszła do mnie z Konradem. Chwilę jeszcze przy nich popłakałam. Nie wstydziłam się, cieszyłam się że mam takich przyjaciół. Odprowadzili mnie do domu. Całą drogę przegadaliśmy. Wróciłam po 23:00, poszłam do łazienki, przebrałam się i poszłam do łóżka. Włączyłam mp3, założyłam jeszcze słuchawki i płakałam do piosenek przy których łzy same lecą. Starałam się być cicho, żeby nie obudzić brata.
Obudziłam się rano z worami pod oczami, nie chciałam pokazać po sobie, że coś nie tak. Zjadłam śniadanie a teraz staram się zapomnieć, chociaż wiem że nie będzie mi łatwo.
Chcę, chcę do cholery zapomnieć o tym weekendzie, o P. Szkoda że teraz przyjazdy do Kłodzka nie będą tak sprawiały mi przyjemność jak wcześniej.
Zdjęcia z weekendu, jutro albo jeszcze dziś wieczorem.
Tumblr_lxrofgwpwj1qdoecso1_500_large

Tumblr_lyi78mi9kj1qdoecso1_500_large

12 komentarzy:

  1. Też się cieszę, że już weekend się skończył, a raczej niedziela, która była katastrofą...

    OdpowiedzUsuń
  2. jak on Ci to mógł zrobić..nie przejmuj się znajdziesz jeszcze lepszego, który Cię nigdy nie skrzywdzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. jej, jak to czytałam, to miałam wrażenie, że czytam opowiadanie. fajnie piszesz, choć to co przedstawiłaś wydaje się smutne. życzę powodzenia. :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Szybko dodawaj zdjęcia ;] Trzeba żyć chwilą i się tak bardzo nie przejmować i będzie lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie płacz, bo naparawdę nie warto :) Zrobiłaś wszystko co mogłaś, zaoferowałaś jemu swoją pomoc, a on jej nie przyjął... może się jeszcze obudzi i zobaczy kogo stracił, ale nie rób sobie nadziei. Jesteś bardzo wartościową i cieplutką osobą, kiedyś poznasz kogoś kto będzie Ciebie wart. Ciesz się, że masz takich cudownych przyjaciół, to jest bardzo ważne, by w takich chwilach mieć oparcie. Całuję mocno i ściska jeszcze mocniej!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja nie mogę, znam ten typ... Aż popłakałam sie razem z Tobą jak czytałam. Oby było lepiej ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. wow, jak w książce tylko bez happy-and'u. Współczuje Ci, co moge więcej powiedziec faceci to świnie nawet jak nie chcą nimi być

    OdpowiedzUsuń
  8. No ja 13/20 :D - pechowa trzynastka.. No to nieźle z tego angielskiego:O ja bym bardzo chciała 90% :))

    OdpowiedzUsuń
  9. No z polaka ustnego już pisałam, że 100%, a z angielskiego 65%, więc ja jestem zadowolona! :D Z pisemnych nie mam pojęcia, bo wyniki dopiero na koniec czerwca, a trudno mi oszacować punktację z części pisemnej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. kurcze, czytając to.. łzy lecą mi po policzku. :C trzymaj się tam jakoś. mam nadzieje, że szybko zapomnisz. wiem jaki to ból. :*

    OdpowiedzUsuń