wtorek, 14 września 2010

burning

O 17.00 postanowiłam zjeść coś normalnego, nie Princesse czy Price Pollo, ale porządny obiad/kolację. Usmażyłam więc ziemniaki z cebulką na patelni do tego okurki kiszone i mmm. Chciałam zdążyć na Majkę która z reguły zaczyna się o 17.55. Nie przepuszczałam że dziś ziemniaczki będą tak długo się smażyć. A ja najbardziej gustuję w takich zarumienionych. Żeby się nie nudzić wzięłam do ręki książkę od Oli i zaczęłam czytać. O mały włos a po mieszkaniu zostałby tylko popiół. Byłam tak zaczytana że nie słyszałam kiedy się przypala jedzenie a już nie mówiąc o tym że nie spostrzegłam jak cała kuchnia wypełniona była w mgnieniu oka dymem. Chyba nie muszę mówić jaki specyficzny zapach jest gdy coś się przypali. Szybko oderwałam się od książki, niechętnie wstałam z zimnej podłogi i zmniejszyłam ogień, zdecydowanymi ruchami zamieszałam ziemniaczki ale doszłam do wniosku że muszą jeszcze chwilę odczekać. Z powrotem wróciłam do książki, tym bardziej miałam podzielną uwagę i panowałam nad sytuacją w kuchni. Po 10 minutach wstałam z krzesła i zadowolona że ziemniaki zmieniły już barwę nałożyłam sobie nie wielką porcję. Przy kolacji towarzyszył mi serial, bo jakże by inaczej.
***
I przez 4 dni będę zamulać i siedzieć w domu przed komputerem. Anek już wyjechał, siedzi we Wro a ja gniję w tej dziurze. Oby te dni zleciały szybko, bo się zanudzę!
***
A w poniedziałek już ze słonkiem mym <3


zdjęcie z serii pod tytułem: "poranki bywają trudne"

8 komentarzy:

  1. Nie lubię poranków, kocham wieczory ;) Pewnie, że robię na zamówienie - kartki, zakładki, notesy, scrapów jeszcze nie robiłam, ale kto wie;)))

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję:*
    masz świetną urodę, naprawdę:)
    ja np w gotowaniu w ogóle się nie sprawdzam.
    A co do marzenia to na razie nie zdradzam. Ale jest zwiazane z tańcem. jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem to o wszystkim poinformuje:)
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm a powiedz mi ile byś dała ;) napisz na emaila to się jakoś dogadamy klaudia.sroczynska@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  4. haha, 'poranki bywają trudne', ale zdjęcie ładne. ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. moje poranki bywają tak trudne, że czasami wpadam do szkoły i muszę zahaczyć o jakieś lustro zanim pokarzę się komukolwiek na oczy:)
    CO do książki - tak to jest kiedy się wkracza w magiczny świat słowa pisanego...

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja kiedyś też prawie spaliłam mieszkanie ;P to jeszcze były czasy gdy używało się grzałek elektrycznych :D

    Ciekawy blog ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajny blog, dodaję do obserwatorów.

    A, to do smażenia i czytania trzeba mieć podzielną uwagę ;P

    Zapraszam do mnie - tuls-tools.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń