czwartek, 23 grudnia 2010

z listopada

Wow, to już 101 notka na blogspocie. Chciałabym podziękować wszystkim swoim czytelnikom za wsparcie, porady i za to że jest was tak dużo. Popularność bloga wzrasta, a to tylko powód do szczęścia.
______________________________
Dawno nie pojawiał się temat moich uczuć. I dziś chciałabym go naruszyć. Wczoraj wspomniałam o tym jak moje życie w rodzinnym mieście zmienia się, oraz że każdego dnia mam ochotę na coraz to większą dawkę energii. Chyba moje szczęście nie trwało wystarczająco długo. Zaczynam tęsknić za listopadem i za sytuacjami które tak bardzo mnie uszczęśliwiały i sprawiały że mam ochotę szaleć i chodzić na czwartkowe imprezy. Niestety, mamy grudzień i wszystko (że tak brzydko powiem) szlag trafił! Pozostały tylko wspomnienia, przez które teraz, dzisiaj się dołuję. Rozmyślam i przypominam sobie scenariusz z tamtego okresu. Naprawdę było niesamowicie. Pięknym początkiem dnia była wspólna podróż tramwajem, albo to oczekiwanie Ciebie, i wypatrywanie czy wsiądziesz do tego samego wagonu co ja. Los chciał że się spotykaliśmy, ale niewinnie spoglądaliśmy na siebie. A potem, wspólna droga pieszo na uczelnię. I życzenie sobie miłego dnia, i wytrwałości. Tak niewielka rzecz sprawiała że reszta dnia była przyjemna. Przyjemniejszy był jeszcze pobyt w domu, i godzinne rozmowy na gg. Brakuje mi tego, brakuje mi tego że teraz nawet nie powiesz mi cześć na korytarzu. Oboje spuszczamy głowy w dół, traktujemy się jak nieznajomi- ukradkiem jeszcze spoglądamy na siebie, kątem oka. To jest przygnębiające, naprawdę. Sama nie wiem co mam teraz myśleć i jak cię traktować. Przecież to nie łatwe zapomnieć o osobie, którą się widuje codziennie na uczelni. Wciąż chce dobrze wyglądać, staram się układać włosy wg Twojego uznania, i malować się naturalnie, ubierać się w taki sposób w jaki mnie poznałeś. Bo przecież nigdy nie wiadomo kiedy ON do mnie podejdzie, albo chociaż się przywita. Cholera jasna, zależy mi!

1 komentarz: