sobota, 5 maja 2012

majówka

Witajcie kochani. Wiem, bardzo długa przerwa od mojego 'wielkiego' blogowania. Ale miałam ku temu naprawdę poważne powody. Pierwszym, chyba najgorszym jest beznadziejny internet w laptopie mojej mamy. Kochani, jeśli kiedykolwiek będziecie myśleć nad internetem bez przewodowym, nie wybierajcie tego z plusa. Dobrze wam radzę, po ściągnięciu jednej piosenki, transfer się zmniejsza, i to o kolosalną różnicę. Zdecydowanie internetom z modemem a'la pendrive mówimy NIE !
Po majówce. Nie wierzę, że te 1,5 tygodnia minęły mi tak niesamowicie szybko. Może dlatego, że te kilka dni spędziłam w miarę aktywnie. W tak piękną pogodę nie lubię siedzieć w domu i zamulać.
Z racji tego, że przez kilka dobrych dni kompletnie się nie odzywałam, chciałabym streścić te dni, które wg mnie są warte opowiedzenia.
Jak wiecie, do Kłodzka przyjechałam w czwartek (26.04). Ale z moją najlepszą przyjaciółką spotkałam się dopiero w poniedziałek. Z Justyną połaziłyśmy po Kłodzku, ale naszą ulubioną i jedyną miejscówką jest łąka za stadionem. Siedziałyśmy na trawie, popijając zimnego gingers'a i plotkując, gdy nagle doszło do nas dwóch chłopaków. Zupełnie nieznajomi. Są z Kłodzka, ale pierwszy raz widziałyśmy tych typów na oczy. Gadkę mieli dobrą, jeden z nich wydawał się spokojny, drugi z kolei to cholerny alvaro, które swoim czarującym uśmiechem chciał zwrócić na siebie uwagę. I chyba mu się udało. Nie znoszę tego typu facetów, ale przyjemnie się z nim rozmawiało, pomijając sam fakt że niektóre teksty miał naprawdę bezczelne, i prawdziwy mężczyzna nigdy by tak się nie odezwał do kobiet. Resztę wieczoru spędziliśmy z chłopakami i te kilka godzin na słońcu sprawiły że następnego dnia głowa mi pękała.
01 maja w dzień pracy, razem z rodzicami i bratem poszliśmy na działkę, grill, opalanko i te sprawy. I muszę przyznać że pierwsze promienie słoneczne wykorzystane były na maxa. Już tego samego dnia, moje ramiona odczuwały ogromny ból, ale jestem zadowolona z moich (teraz już) brązowych pleców, które ślicznie się prezentują w letnich bluzkach i sukienkach. Pierwszy grill w tym sezonie smakował znakomicie, mama spisała się na medal, nie dość że dobrze przyprawione kiełbaski, do tego szaszłyki i ziemniaczki w mundurkach, rewelacja! Objadłam się nie miłosiernie ale warto było.
02 maja dostałyśmy z Justyną zaproszenie do kawiarni kłodzkiej- Cynamonowej. A razem z nami alvaro- Michał, i jego kuzyn Łukasz. Myśleliśmy, że tego dnia organizowane będą w kawiarni tańce, okazało się że będzie to karaoke. Które tak uwielbiam. Musiałam chwilę odczekać, do czasu gdy odważę się zaśpiewać kilka piosenek solo. Nie uważam się za piosenkarkę, wręcz przeciwnie, mój głos jest fatalny, ale uwielbiam dobrą zabawę i szaleństwo. Chciałam nawet namówić Justynę i chłopaków, ale jak widać, nie byli na tyle odważni by stanąć z mikrofonem twarzą w twarz. Wstałam z fotelu, i powiedziałam do nich: "Patrzcie, idę!" Kawiarnia była wypełniona po brzegi, ale nie przeraziło mnie to, wiedziałam że karaoke nie jest tylko przeznaczone dla osób, które umieją śpiewać. Wybrałam repertuar, już nawet nie pamiętam co było moją pierwszą piosenką, rozkręciłam się i jedną piosenkę zadedykowałam mojej przyjaciółce: "Chodź pomaluj mój świat". Justyna się lekko wzruszyła, a gdy skończyłam mocno mnie przytuliła i podziękowała. Czułam się wspaniale. W końcu mogłam się jej jakoś odwdzięczyć, za to co ze mną przechodzi. Z Cynamonowej wyszliśmy jakoś po północy, byłam już tak zmęczona, pomimo tego że na nogach miałam balerinki, stopy odmawiały mi posłuszeństwa. Moim jedynym marzenie było dojście do domu i zaśnięcie.
03 maja czułam się dobrze, pomimo że szaleliśmy tak długo. Wieczorem jeszcze umówiłam się z 'moją' dziewczyną, poszłyśmy na nasze łąki. Doszedł do nas Michał i Marcin (chłopacy z którymi byliśmy dzień wcześniej na karaoke). Niestety tego dnia pogoda nam nie sprzyjała, posiedzieliśmy chwilę, gdy naglę w mgnieniu oka lunął deszcz. I to tak mocno, że nie było sensu wracać do domu, więc z Justyną poszłyśmy do baru na stadionie. Chłopacy zrezygnowali. Weszłyśmy do baru, i ku naszemu zdziwieniu siedzieli sami faceci, dosłownie. Zajęłyśmy z Justyną stolik pod ścianą, gdy nagle jeden z chłopaków zaprosił nas abyśmy dołączyły do nich. Bez zastanowienia się, usiadłam obok jednego z nich. Rozmowa się kręciła. Z Pawłem, bo tak nazywał się chłopak przez którego dostałyśmy zaproszenie, rozmawiało mi się wspaniale. Śmialiśmy się non stop. Okazało się, że chłopacy wrócili z meczu- rozumiecie to? Trafili nam się piłkarze!!! Deszcz na szczęście pomału ustępował. Wyszliśmy z baru, i poszliśmy z chłopakami do szatni, gdzie impreza się dopiero rozkręcała. Była jeszcze jedna dziewczyna, a reszta to sami faceci, którzy okazali się naprawdę fajni. Dostałyśmy z Justyną zaproszenie na mecz chłopaków, który odbędzie się już jutro o 17:00. Nie da się ukryć, że obydwie chcemy na niego iść.
Jak widzicie mój weekend majowy udał się w 100%, aż żal wyjeżdżać w poniedziałek do Wrocławia. Już nie mogę się doczekać, aż Justyna przyjedzie do mnie 21 maja do Wrocławia, a potem razem do Kłodzka.
Dzisiaj chyba najdłuższa notka jaka kiedykolwiek powstała, przepraszam- wiem że nie lubicie czytać długich postów, ale chciałam wszystko uwzględnić, a chociaż te największe detale. Zdjęcia z majówki dodam dopiero po przyjeździe do Wrocławia.

15 komentarzy:

  1. Długa notka, ale wytrwałam do końca :) Czekam na zdjęcia z majówki!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem co Ty mówisz bo notka mistrzowska - bardzo podoba mi się Twój styl pisania, serio.

    Powiem najprościej jak potrafię: piłkarze to debile. Cały ogólniak spędziłam w klasie, gdzie większość chłopaków uprawiała ten sport. Są śmieszni, sympatyczni, głupkowaci, itp. Ale w gruncie rzeczy to kretyni. Obracałam się w takim towarzystwie przez długi czas. Nawet spotykałam się z jednym piłkarzem typu "alvaro" i teraz najchętniej wycięłabym ten epizod z życiorysu. Koleś tak mnie stłamsił psychicznie, że nie mogłam się po tym pozbierać przez kolejne pół roku. Także piłkarze do zabawy, a i owszem, ale NIE DO ZWIĄZKU.

    Fajnie, że masz taką przyjaciółkę. Można tylko pozazdrościć.

    A co z dietą?

    OdpowiedzUsuń
  3. fajnie spedzonty czas ;p

    jakbyś mogła zagłosuj, wszystko na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. przeczytałam cały post :) I ciekawy, nasuwa mi się myśl o książce. Myślałam że takie fajne rzeczy dzieją się tylko w książkach - jednak nie. Fajnie tak poznać kogoś, a szczególnie duużo nowych facetów!

    OdpowiedzUsuń
  5. ` . karaoke. fajna zabawa. :* kurczę ty jakoś tak aktywnie spedziłaś tą majówkę.. a ja? jakoś tak kiepsko. hehe :))) czeekam na fotoszki. :**

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna notka, z przyjemnością się czyta ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. ta majówka była nieziemska, jak dla mnie ;D to trzeba przyznać ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. no i masz racje, nie warto marnować takiej pogody na siedzenie w domu :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam całą notkę :D mimo że nie lubię czytać to bardzo przyjemnie mi to poszło :D ale się kręcą koło Was faceci ;d i takie farciary, trafić na piłkarzy :D zazdroszczę :D no to udanego oglądania meczu Wam!:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Wierni czytelnicy wszystko przeczytają. Zdjęcie niesamowite.

    OdpowiedzUsuń
  11. wow, jaki długi post^^ czekam na zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń
  12. mam, mam :) wejdź po lewo w zakładkę DIY tam jest post jak krok po kroku zrobić takie spodenki

    OdpowiedzUsuń
  13. jak ja lubię czytać Twoje posty :)
    widzę kochana,że u Ciebie jak zwykle sporo się dzieje :))
    Oo i nowe znajomości :D
    czekam na fotki ;*

    OdpowiedzUsuń