piątek, 1 czerwca 2012
najgorsze dni we Wrocławiu
Nie znoszę mieć zaległości na swoim blogu. Im rzadziej piszę, tym bardziej zastanawiam się nad jego usunięciem, ale z drugiej strony szkoda byłoby usuwać coś nad czym pracowałam prawie dwa lata. Ten tydzień zdecydowanie mi nie sprzyjał. W poniedziałek z Justyną pojechałyśmy do Wrocławia, załatwić raz na zawsze sprawę z mieszkaniem. A poza tym, miałam ostatnie już w tym roku akademickim zaliczenia. Które (tak mi się bynajmniej wydaje), nie poszły mi źle. W środę niesamowicie pokłóciłam się z moją najlepszą przyjaciółką. Padły słowa, które obydwie nie chciałyśmy usłyszeć, coś typu: "żałuję, że poznałyśmy się te 3 lata temu". Potem już były łzy, cała paczka papierosów poszła w mgnieniu oka. Ale gdy tylko obydwie wzięłyśmy zimny prysznic, ochłonęłyśmy i po jakimś czasie zrobiło nam się tak przykro, że powiedziałyśmy do siebie tak nie miłe słowa. Na dobranoc był buziak i zgoda. O godzinie 8:00 rano miałam egzamin z łaciny, a potem jeszcze ze słuchania. I prosto z uczelni razem z wielką walizką pojechałam tramwajem na PKS, gdzie czekała na mnie już Justyna. Musiałyśmy się przytulić żeby mieć pewność że już wszystko okey. W autobusie byłyśmy tak zmęczone, że nawet nie wiedziałyśmy kiedy zamknęłyśmy oczy. Oparłam się o okno, Justyna na moim ramieniu, obydwie ze słuchawkami w uszach, słuchając tej samej muzyki z mojego telefonu. Nareszcie dojechałyśmy do Kłodzka!! Rozprostowałyśmy nogi, zapaliłyśmy po ostatnim papierosie i każda z nas poszła w swoją drogę. O 17:30 tego samego dnia byłyśmy umówione. Chłopacy mieli trening, więc w tym czasie standardowo poszłyśmy do baru. Długo jeszcze przepraszałyśmy się nawzajem i żałowałyśmy tamtego nieudanego dnia. Dołączył do nas Konrad, długo siedzieliśmy, pomimo tego, że pogoda nie sprzyjała. Nagle, razem z kolegą do baru wszedł P. (tak, to ten, który mi sprawił taką przykrość). Popatrzył się nieśmiało w moją stronę, uśmiechnął się, tak ładnie, ale zarazem tak pewnie. Burknęłam cicho "cześć", ale nie uśmiechnęłam się, ani nie patrzyłam w jego stronę. Z obrzydzeniem wypiłam ostatni łyk piwa, po czym pożegnałam się z Justyną i Konradem. Lubię wracać sama wieczorem do domu. Narzucam szybkie tempo, którego moi znajomi nie znoszą. Słuchawki w uszach, i ruszanie ustami, wtedy wyobrażam sobie siebie jako wielką celebrytkę kręcącą teledysk do największego hitu muzycznego, chore, wiem. Wczorajsze samopoczucie było wspaniałe, może dlatego że postawiłam się P. i nie korciło mnie, żeby podejść do niego i zagadać nawet tekstem typu "co tam?". Do domu wróciłam wczoraj naprawdę szybko, bo o 22:30 otworzyłam kluczem drzwi, myślałam że rodzice już śpią, ale była jeszcze okazja na porozmawianie z mamą i pokazanie jej nowego mieszkania.
PRZYJECHAŁAM DO KŁODZKA NA WAKACJE! Coś czuję że tegoroczne wakacje będą jedne z lepszych. Dzisiaj idę w sprawie pracy do sklepu górskiego, warto zarobić sobie w wakacje i nie być zdana tylko i wyłącznie na rodziców. A 21 czerwca, razem z moją Justyną jedziemy na tydzień nad morze (tygodniowa praca z kolonii).
Po jutrze, albo może nawet jutro postaram się wrzucić fotorelacje z ostatnich dni, zarówno we Wrocławiu jak i w Kłodzku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Najważniejsze jest to, że się pogodziłyście :) Czasem nawet w najlepszej przyjaźni tak bywa, że padają bardzo gorzkie słowa...
OdpowiedzUsuńCo do bloga, nawet jak Ci się znudzi - nie usuwaj, możesz przecież do niego wrócić nawet po długiej przerwie, a jak skasujesz, nie ma już odwrotu ;)
a to z jakiego powodu będą się świecić?;d
OdpowiedzUsuńświetny blog :) ani waż się myśleć nad usunięciem!
OdpowiedzUsuńCzasem w złości mówimy rzeczy, które normalnie nawet nie przeszłyby nam przez myśl. Dobrze, że szybko się pogodziłyście, warto umieć przepraszać i wybaczać. :)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam wieczorami wracać sama do domu xD
OdpowiedzUsuńSłuchawki na uszy i się rozpływam ;)
:) też nie znoszę mieć zaległości na blogu. Ale życie w realu jest dla mnie ważniejsze
OdpowiedzUsuńhi,nice blog!follow us if you like our blog and we will follow you too!
OdpowiedzUsuńhttp://s4sisterstyle.blogspot.com
Żeby Ci do głowy nie przychodziło już kasować bloga, bo uwielbiam czytać Twoje notki i oglądać Twoje filmiki jak i zdjęcia:D ten z makijażem obejrzałam z 5 razy:)
OdpowiedzUsuńDobrze że się szybko pogodziłyście:) ja nie lubię się długo gniewać na koleżanki, bo takich przyjaciółek na razie nie mam:)
Uff... na szczęście doszłyście do porozumienia! ;)
OdpowiedzUsuńświetna notka :D
OdpowiedzUsuńoj tak zdecydowanie tez mam takie poczucie .. :<.
OdpowiedzUsuńNawet się nie waż usuwać bloga ! tez nie znoszę zaległości na swoim blogu.
OdpowiedzUsuńnje usuwaj bloga. też mam często zaległości. ale to nje twoja wina.. :* czasami taka kłótnia się przydaje... wiele osób kumuluje w sobie emocje.. a później wybuchają jak bomba. :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz tyle siły żeby zostawić P. jako przeszłość :)
OdpowiedzUsuńI dobrze, że ta kłótnia miała dobre zakończenie !
dziękuje Ci kochana ;*
OdpowiedzUsuńoglądałam tą nowszą wersję, bo właśnie czytałam że lepsza:)
OdpowiedzUsuńNie usuwaj...bo,bo,bo zabiję ! Ja też miałam zaległości i to duże, ale nadrobiłam i jest ok. ; *
OdpowiedzUsuńno to czekamy na fotorelacje. :)
OdpowiedzUsuńW życiu nie usuwaj bloga!
OdpowiedzUsuńMasz go zresztą świetnego :)
Dołączam się do obserwatorów i liczę, że Ty także zajrzysz do mnie :)