czwartek, 25 marca 2010

ciasto i te inne.

Naprawdę się zmieniłam? Nie wydaję mi się. W takim razie ktoś, kto mi to powiedział nie zna mnie. A to dziwne. Nie mam zamiaru się przejmować , bo nie sądzę żeby mogło mnie coś, a tym bardziej ktoś odmienić. A takie gadanie.. Dzisiejszy dzień z poczuciem humoru. Wow aż sama się dziwię, że znowu będę gadać o tym jak wspaniale dogaduję się z nie którymi z klasy. Nie ma dnia kiedy coś śmiesznego by się nie wydarzyło. Zawsze (tak jak to powiedział ktoś kiedyś) ktoś z mojej 'ekipy' (haha !) wymyśli coś śmiesznego. I dzisiaj tak też było. Pomysł dobry, ale gorsze wykonanie. W zasadzie nie było sensu dziś iść do szkoły. Przez pierwsze dwie godziny lekcyjne pieczenie czekoladowego ciasta. A potem tylko 2x matematyka. Wczoraj mówiłam że w końcu odreaguję i będę mogła najeść się słodkiego. Niestety nie miałam możliwości spróbować nawet okruszka naszego wypieku. Tak to jest być w klasie maturalnej i wychodzić ze szkoły o 11.30. I ciasto nie było jeszcze gotowe. Ale z tego co pamiętam mama wczoraj przyniosła do domu coś co mogłabym jeść non stop: NAPOLEONKA! Idę upolować na nią ...
Woow. Otwieram szafkę i co widzę? Nie tylko kremówkę ale oprócz tego 2 rodzaje innych ciast. A co będę sobie żałować, nie zjadłam dzisiejszego torta więc dwa kawałki ciasta nie zaszkodzą. Przecież są grubsze dziewczyny ode mnie i niech one lepiej się przejmują swoim wyglądem. Haha!
Zjadłam ... mm, no ale jak to ja, musiałam się 'popaprać' na bluzce. Mama znowu będzie wkurzona że brudzę się jak 5-letnie dziecko nie wiedzące do czego służy mały widelec, którym powinno się jeść ciasto. Ale jestem w domu, a w domu wolno mi wszystko, co za różnica czy będę jeść paluchami czy sztućcami. Za jakieś 3 godziny mój pokój będzie obrabiany przez 4 nastolatków, w tym najgorszy z nich to mój brat. Ale nie mam zamiaru z tego powodu wychodzić z pokoju a tym bardziej z mieszkania. Mój pokój i niech sobie nie myślą, że dam im się, heh. A co najważniejsze będę jedną dziewczyną w domu i ktoś musi tu rządzić, dyscyplina musi panować.
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak bardzo jestem szczęśliwa i uradowana! W końcu zrozumiałam, że nie ma czym się przejmować i zamartwiać. Teraz potrafię słuchać każdej piosenki, nawet tej najwolniejszej i nie rozpłacze się, ha! To jest coś. Do niedawna nie spałam po nocach, a moja poduszka była zalana łzami. Z czasem przechodzi, i u mnie już ten czas nadszedł. Koniec płakania. Fakt, faktem jest mi jeszcze ciągle przykro, ale wiem że teraz nie powinnam się tym przejmować. Życie z uśmiechem na twarzy jest lepsze!

1 komentarz: