środa, 14 kwietnia 2010

ja tak- on nie !

Witajcie moi drodzy przyjaciele. Akurat dziś mam ochotę coś napisać, coś od siebie. Wczoraj nie było okazji żeby cokolwiek wystukać ale może to i dobrze, że nie widzieliście mnie w jakim stanie wróciłam do domu o godz. 18. Tak więc, wczoraj miałam okazję się wygadać mojej przyjaciółce, a co najlepsze mogłam się wypłakać, a ona zachowała się jak prawdziwa przyjaciółka i wiedziała jak należy zaaragować. Wprawdzie ona nie chciała żebym się rozklejała akurat na ulicy, ale ja wiedziałam że mi to pomoże i zejdzie ze mnie ten ciężar, który od bardzo długo na mnie spoczywa. Wciąż ciężko mi się pogodzić z utratą ukochanej osoby. Czy mieliście kiedyś tak że wy kochacie tą osobę, zrobilibyście dla niej wszystko, a ona dla was nic, bo was nie kocha?? Oczywiście to pytanie należy do pytania retorycznego. Nie oczekuje odpowiedzi, ale ja wam mogę ją udzielić. Otóż problem polega na tym, że ta sytuacje dotyczy mnie, i co najgorsze robiłam wszystko by ta osoba odeszła w końcu z moim myśli i żebym nigdy więcej nie musiała się przez nią dołować. Jeeej, to jest takie trudne. Ja wiem, że to nie jest nic trudnego, wystarczy wyobrazić tą postać w jak najgorszym widzeniu. Mieć o niej paskudne zdanie, wyszukać samych wad. No ale czy osoba którą kocham na pewno ma wady? Inni to widzą, niestety nie ja.
Dobra, na dzisiaj koniec smutnego wyrazu twarzy i notki która ma na celu pokazanie wam jak się czuję w tej minucie, godzinie. Dzisiejszy dzień, jak każdy inny. No oprócz tego że w szkole nie było moich dwóch przyjaciół. Co za zbieg okoliczności. I musiałam się przez te 7 godzin lekcyjnych męczyć sama. Na szczęście istnieją jeszcze inne osoby, które lubią ze mną rozmawiać i z którymi można się pośmiać. Właśnie wróciłam z kościoła, nie była to msza, miało to charakter rekolekcji. Polubiłam te spotkania, ale z jednej strony to dobrze, że dziś było ostanie- ze względu na mój ukochany serial, który niestety opuszczałam. O 20.30 wychodzę- znowu.. Nie chce się, ale obiecałam rodzicom, a po przyjściu- edukacja. A no i zapomniałam powiedzieć, że dziś podano wyniki próbnych matur z matmy. Wynik się nie liczy, ważne że zdałam. Orłem nie jestem z owego przedmiotu i nawet te 30% mnie usatysfakcjonuje. Nie no a tak na poważnie, wiadomo nie chciałabym zdać matury na styk. 15/50 pkt. Pośmiewisko i wstyd na cały powiat kłodzki. Chyba wypadałoby już zakończyć na dzisiaj pisanie i wziąć się za coś pożyteczniejszego. Aż sama się sobie dziwię że znalazłam 15 minut na blogger. Natomiast długość dzisiejszej notki mnie zaskoczyła a jednocześnie zadowala, nie planowałam sprawozdania.
Roxette- Spending my time

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz