piątek, 2 kwietnia 2010

w oczekiwaniu na wieczór

Wczesna pobudka. Zapowiadało się tak ciekawie, miałam iść dzisiaj zrzucić zbędne kilogramy jazdą na rolkach, ale co mi przeszkodziło w moich jakże aktywnych planach?? ŚNIEG! Świetnie, nie marzyłam o niczym innym, tak bardzo się stęskniłam za zimą, i proszę, przyszła.. Topienie marzanny na nic. Ale mogę powiedzieć, że leżąc w łóżku i patrząc w białe niebo dostrzegam jakiś prześwit, jakby słońce chciało dojść, natomiast utrudniają mu w tym te potworne szare chmury. Z początku myślałam że to mój sen. Że przyszłam rano do kuchni, napić się.. Wyglądam za okno, a tam jakaś warstwa śniegu na dachach, ulicach, trawnikach. Uszczypnęłam się w rękę, okazało się to nie sen, to jawa. Nie napadało go dużo, no ale to topienie zajmie może 2 dni, nie wiem nie jestem meteorologiem, dlatego zejdę z tematu pogody a wejdę w coś bardziej ciekawszego. Wątpię żeby o tej godzinie znalazło się coś interesującego. Wczoraj w nocy pisałam, i od tego momentu raczej nic się nie zmieniło oprócz tego że moje samopoczucie się zmieniło ze względu na pogodę! Wiecie co? Nie będę przynudzać, jak mi się będzie chciało napiszę coś jeszcze wieczorkiem, wtedy może będę mieć co opowiadać, póki co idę wziąć kąpiel, posłuchać muzyki i zabrać się za coś bardziej pożytecznego (czyt.nauka!!) Chciałabym już wieczór.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz