sobota, 6 listopada 2010

nauka/znajomi/wczorajszy wieczór

Wypadałoby w końcu coś napisać, przelać swoje myśli na bloga, bo tylko to mi teraz pozostało. Rozmyślanie nad swoim życiem słuchając w tle piosenek Switchfoot'a.
Nie wiem czy chcę patrzyć na datę ostatniego wpisu. Ciężko mi się ostatnio ogarnąć. A tym bardziej napisać kilka słów na temat mojej codzienności we Wrocławiu. Z tego co pamiętam ostatnia notka opowiadała o czwartku studenckim. Tym razem, mam zamiar wszystkie przeżycia opisać w jednym wpisie. Wiem że może to zająć dużo czytania, i pewnie dla nie jednych z was to strata czasu.
Po tak długiej nieobecności nigdy nie wiem jak zacząć. Bo przecież początki są zawsze trudne. Zacznę może od tematu który zwie się nauką. Jak więc wiecie studiuję filologię angielską a oprócz tego włoski w przyszłości będę się cieszyć dwoma magistrami (o ile skończę studia z powodzeniem), póki co nie mogę narzekać na swoje oceny. Mam już za sobą dwa kolokwia z gramatyki praktycznej i z włoskiego, oba zaliczone bez większych problemów. Wiecie jaki to jest, stres przed pierwszym kołem (kolokwium). To ja się tak nie denerwowałam przed maturą. Była środa, gramatyka praktyczna była przedostatnim zajęciem, zaczynającym się o 13.15. Cała moja grupa oczekiwała prof. Moniki B. Nie jedni nie przejmowali się wiadomością że za 5 minut wejdą i dostaną do dłoni kartkę z pytaniami, z kolei druga część osób chodziła tam i z powrotem po korytarzu. Ściskała żołądek, obgryzała paznokcie. Nadeszła godzina 13.15, chwila napięcia. I zastanawianie się czy pytania będą w miarę łatwe. Po 15 minutach oddaliśmy kartkówki i wówczas stres podniósł się conajmniej o 20 stopni. Czułam że mózg mi pulsuje, ręce się pocą Chwilę później p. Monika sprawdziła nasze dzieła. "Sprawdziłam Państwa kartkówki". O nie! Adrenalina skoczyła, było mi gorąco. Po chwili dowiedziałam się że zaliczyłam pierwsze swoje kolokwium na studiach! To było coś pięknego. Emocje opadły, a na ostatnim wykładzie nie mogłam się skupić na słowach prof. Cz. ciągle krążyłam w myślach jaka to jestem dumna z siebie. Drugi stres był we wtorek w Zaduszki. Kolejne kolokwium, tym razem z włoskiego. Wyuczyłam się słówek, zwrotów, gorzej z gramatyką. Na szczęście Pani profesor nie przywiązywała do tego dużej wagi, gdyż moja przygoda z włoskim dopiero się zaczęła od początku roku akademickiego. Na moim koncie, kolejna ocena która przyswoiła mi wiele radości, mnie i mojej rodzinie. Oby tak dalej. Przerwa w nauce nie była długo, ponieważ już jutro koło z fonetyki. I tego naprawdę powinnam się bać. Dobra, jeżeli chodzi o omówienie tematu nauki, uważam że został zamknięty. Skupmy się teraz na znajomych. Otóż nie mogłam chyba trafić na lepszą grupę, na lepszy rocznik. Co tygodniowe imprezy wyprowadzają mnie z równowagi i sprawiają że zapominam o otaczającej mnie rzeczywistości i problemach. Są osoby na których mogę liczyć i którym mogę powiedzieć o tym co mnie gryzie i męczy. Mam na myśli oczywiście Moń, Pati, Werę, Natalę. Czwórka wspaniałych. To oni sprawiają że każdy mój dzień wygląda inaczej, i że na każdym wykładzie chce mi się śmiać z byle gówna. Czy to nie jest piękne? Ostatnio Monique powiedziała do mnie i do Pati: "Czy wy też czujecie jakbyśmy my w trójkę znały się od dawna?" Odpowiedź była prosta. Tak to prawda, w takim krótkim czasie znalazłam bratnie dusze. Moń- dla przyjaciół Omka, to najbardziej szalona istota na świecie, ma tysiąc pięćset sto dziewięćset pomysłów na sekundę. Ciemny makijaż wykonywany eyelinerem sprawia że wygląda na zimną sukę, która potrafi podejść do kogoś i przypie*** i tak naprawdę za nic. Pada słowo impreza, Moniki trzy pytania to, co? gdzie? jak? A po chwili odpowiada: "IDĘ!"Pati- z początku myślałam że nie nadaję się do naszego towarzystwa, że jest nietypowo cichą osobą. Myliłam się. Co jest specyficznego w niej? Że zawsze w torebce znajdzie się choć jeden cukierek Kopiko, dlatego od jakiegoś czasu jej pseudo to właśnie nazwa cukierka. Była sytuacja, że na uczelnie przyniosła słoik z łakociami. "Kopiko! Zapodaj cukierkiem!". Nie jesteś w stanie się nie śmiać gdy zobaczysz uśmiech Patiszona, szeroki że widać zęby ósemki, w dodatku ten aparacik na zęby. No rewelacja! Jak najbardziej pozytywna osoba. Która robi najlepsze wafelki na świecie i zawsze ciężko mi się im oprzeć.
Uwielbiam chodzić z tą dwójką na imprezy i wywijać do piosenek tj. Stayin alive, I will survive, Billie Jean itp. Typowo lata '80. Dobra, temat przyjaciół został omówiony.
Czy jest coś co powinnam powiedzieć o sobie? Jak bardzo zmieniło się moje życie osobiste, i czy ktoś temu zaradził. Moja odpowiedź jest jednoznaczna: tak. W zasadzie tak myślałam jeszcze dwa dni temu. Wczorajszy dzień był dla mnie trochę przygnębiający i marzyłam żeby jak najszybciej się skończył. Siedząc o 19.00 sama w pokoju pogrążyłam się, wygodnie usadowiłam się na łóżku na przeciwko mnie stało małe lusterko. Wtulona w poduszkę słuchałam piosenki Only hope. Kilka razy czytałam swoją wiadomość do pewnej osoby, a potem jej odpowiedź. I jak tu się nie popłakać. Wpatrywałam się w lusterko, spoglądałam na swoją reakcję i na to jak bardzo przejęta byłam swoimi emocjami. Tusz do rzęs spływał razem z moimi łzami po policzkach. Oczy lekko opuchnięte, i podkrążone, nos czerwony. Poduszka we łzach, no wiecie jak to jest. Chciałam zrobić wszystko żeby nie myśleć o chwili sprzed kilkunastu minut. Ale to niestety było silniejsze ode mnie. Wytarłam twarz ręką, zmyłam z siebie resztki makijażu i wzięłam się za naukę, która i tak mnie nie ominie. Potrzebuję czasu, dużo czasu, a na pewno zacznę to wszystko od początku. Może to wszystko wydarzyło się za szybko, gdyby tak móc wymazać tą część z mojego życia. Wehikuł czasu nie istnieje. A szkoda.

8 komentarzy:

  1. `nie martw się, każdy miewa jakieś przykre sytuacje, na tym polega własnie to niesparawiedliwe zycie ;]]
    pamietasz mnie jeszcze ??.

    OdpowiedzUsuń
  2. `dawno cię nie było, już myślałam, że opuściłas bloga !!.
    na szczeście nie <33

    OdpowiedzUsuń
  3. tak, troszkę tego było;) Dzięki<3
    dawno mnie tu nie było. u Ciebie jak zwykle ciekawie. Brakuje mi czasu na wszystko....eh.

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie zauważyłam ;< Stęskniłam się strasznie za Twoimi wpisami, wiesz?
    Ii w ogóle brakowało nam tu ciebie! Nie opuszczaj nas już!:*

    I obiecuję, że notę przeczytam za chwilę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję bardzo za nazwanie mnie zimną suką ;)
    Ale wiesz, że ja to lubię i się nie gniewam :P

    No, wyszło, że ja rozrywkowa. Ale problem też jest ;p

    Kocham Cię Żółwiku. Bo znamy się całe życie. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. A i podoba mi się to zdjęcie. Zabiorę cię kiedyś na sesję :D

    OdpowiedzUsuń