poniedziałek, 30 maja 2011

wyspa

Udany dzień, jak najbardziej. Przede wszystkim muszę się pochwalić że zaliczyłam ustny egzamin na 3. Stres był nie do opisania, ale po wyjściu z gabinetu szanownej dr. Renaty B. emocje opadły. Generalnie, to dzień minął bardzo szybko. Jak wcześniej nie lubiłam poniedziałków tak dziś mogę stwierdzić że ten był naprawdę udany. Po zajęciach z Moniką i chłopakami poszliśmy na wyspę, oblać ustny (ci co oblewali, to oblewali). Chwilę posiedzieliśmy po czym Monika stwierdziła że jest głodna, nie wypadało zrezygnować z najlepszego baru mlecznego we Wrocławiu, a mianowicie mowa o "Misiu". O dziwko kolejka nie była do wyjścia, tak jak to zazwyczaj jest, a powodem była chyba godzina 16.00. Więcej z tymi wieśniakami nie pokażę się między ludźmi. Nie dość że była wojna na pierogi to jeszcze o zwykłą wodę mineralną. Jak to po obiedzie, trzeba było skorzystać z toalety, tak więc Michał wpadł na genialny pomysł żeby bezczelnie wbić się na uniwersytet ekonomiczny. A następnie wyspa once again. Tym razem bezalkoholowo. Jedynie chlapanie się wodą, zmywanie makijażu, i wlewanie wody pod bluzkę. A dziś 30 maja- czyli dzień bez stanika. Uhahani, postanowiliśmy wrócić do domu.

2 komentarze:

  1. tak, tak. Wróciłam;) nie wiem na jak długo.
    O ile zdam matmę, to dalej planuję resocjalizacja labo psychologia..

    a widze, że Ty całkiem nieźle sobie radzisz!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję! A wyspa mega klimatyczne miejsce :)

    OdpowiedzUsuń