czwartek, 8 grudnia 2011

fuck off !

Dopiero pod wieczór znalazłam troszkę czasu by cokolwiek napisać. Obudziły mnie dzisiaj dwa telefony od najlepszej przyjaciółki. Wiem, że Anja jest rannym ptaszkiem, ale dla mnie godzina 10:30 to czas gdy przewracam się na drugi bok. Umówiłyśmy się na dzisiejsze pogaduchy, zupełnie na spontanie o 12:00 w Galerii Dominikańskiej. Stały zestaw w Mc'Donalds i obie buzie potrafią się cieszyć, jak dziecko z Happy Meal'a. No ale tradycji nie może stać się zadość. Moje zdenerwowanie jakie przeszłam w fast foodzie nie jest do opisania. Jeśli tej jedynej osobie zależy by mnie zniszczyć i wkurzyć- to brawa i gratulacje. Jeszcze trochę... W sobotę albo niedziele przychodzi K. i razem będziemy szukać dla mnie jakiejś konkretnej oferty, a wtedy powiem tylko arrivederci. By the way, zaczęłam żyć dla własnej siebie, nie troszcząc się o innych (no może za wyjątkiem najbliższych).


6 komentarzy:

  1. fajny post.
    pozdrawiam i zapraszam do mnie. ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. wos to jakoś mi idzie ale niemiecki kompletnie:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie 22 lata? Przecież po osiągnięciu pełnoletności, każde następne urodziny są osiemnastymi! :)

    Warto żyć dla samej siebie, nie warto wciąż oglądać się na innych.

    OdpowiedzUsuń
  4. nie daj sie zniszczyć ;d badź twarda, wulgarna, cokolwiek, ale sie nie daj

    OdpowiedzUsuń
  5. To co dzisiaj napisałam, to nie. Najczęściej piszę to co chciałabym żeby się zdarzyło. Tak podświadomie układam historyjki o miłości. Jednak ta historia, którą piszę w częściach, składa się w połowie z moich przeżyć. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak ja dawno nie zaliczyłam żadnego wypadu z kumpelami do galerii ;/ Ale to przez to że mieszkam na wsi ^^ A do Kielc mam kawałek :D

    OdpowiedzUsuń