poniedziałek, 29 marca 2010

niesamowite samopoczucie

Pracuję nad czymś bardzo ważnym, od czego w pewnym sensie zależy moja przyszłość. Mam na myśli prezentację na maturę ustną z polskiego. Dzisiaj na lekcji rozmawialiśmy o tym jak będzie wyglądał owy egzamin i poczułam że moje nogi ugięły się w kolanach. A w brzuchu miałam niezłą rewolucję, wszystko mi się wymieszało. Ten stan zakochania i w dodatku poranne śniadanie. Dobra, nie będę was obrzydzać. Tak więc dzisiejsza dyskusja na temat matury była bardzo przerażająca. 39 dni zostało, a ja mimo wszystko nie boję się niczego jak ustnej z polskiego. W zasadzie temat mam bardzo przyzwoity i taki który w pewien sposób mnie interesuje, ale co z tego wyjdzie, to się okaże 21 maja. Ale póki co nie chce o tym myśleć.
Dzisiejszy dzień można zaliczyć do udanych. Na historii miałam potworny atak śmiechu z moim Grubciem, lub Wapnem, jak kto woli. Myślałam że mój brzuch zaraz pęknie, i wyleją się z niego wszystkie moje "flaki" (heh.) Powodów do śmiechu była cała masa. Ale nie chcę o nich mówić, bo to nie kulturalne. A ja przecież jestem "grzeczna".
Pogoda? Paskudna. Przepuszczałam, że będzie dziś bardzo słonecznie, ze względu na moje niesamowite samopoczucie, no ale niestety się pomyliłam, a co najlepsze wybrałam się dziś do szkoły w cienkiej szmatce (czyt. tunika) która ledwo zakrywała mi moje 4 litery. I tak jak to kiedyś powiedział pewien nauczyciel z mojej szkoły: "Ooo, wiosna przyszła.." Przyszła, przyszła. Zmęczona ciągłym myśleniem o Tobie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz