środa, 24 marca 2010

optymist

Czegoś mi jednak brakuje. Tego ciepła z Twojej strony. Poczucia bezpieczeństwa i poczucie że nie jestem samotna. Jestem już zmęczona tymi gierkami oraz myśleniem i wmawianiem sobie że kolejny dzień będzie lepszy. Lepszy? To co ja tu robię? Są dni gorsze i lepsze, dziś był akurat lepszy, jakoś o dziwo mam dobry humor. Ta pogoda na mnie tak działa, i to że nie tylko ja jestem dziewczyną, która została zraniona przez chłopaka. Tak czy owak powracając do dobrego humoru to muszę dodać, że zaszalałam, weszłam do drogerii i zakupiłam nowy lakier do paznokci do swojej kolekcji, leczy tym razem nie jest to czerwony kolor, czarny też nie. Bardzo żywy i energiczny tak jak dzisiejsze moje samopoczucie. Wracając do domu szłam z wielką radością i z przyjemnością można było dziś popatrzeć na moją twarz która wyglądała bardzo pogodnie. I mam nadzieję że reszta wieczoru też taka będzie. Zamierzam zmienić swój wygląd i poprawić swoje włosy, wszystko się odradza więc i włosy muszą przejść jakąś ekstremalną metamorfozę. Więc może jutro do szkoły loki zrobię, tak dawno ich nie było. Ostatnio poczułam taki niesmak do spiralek kiedy ową fryzurę miałam na 100-dniówce i trzymała mi się tylko godzinę. No ale wiadomo wilgoć była, przez co włosy szybko się rozprostowywały. Gdybym w tym roku nie zdawała matury to dawno bym już ścięła kudły, no ale ja jestem bardzo przesądna, a jak mówi powiedzenie: żeby nie ścinać włosów przed maturą, bo wówczas jest gwarancja nie zdanego egzaminu. Co jeszcze jutro? W końcu moja grupa na angielskim będzie piekła z Chrisem (pewnym Austriakiem) tort czekoladowy. Ma ktoś ochotę na chocolate cake? Ja mam, trzeba w końcu odreagować i pojeść duuużo słodkiego, zapomnieć o nieprzyjemnościach i żyć chwilą obecną! Tak się ostatnio zastanawiałam jak to jest żyć bezproblemowo. Bez kłopotów, bez żadnych kłótni, różnego rodzaju smutków, i muszę chyba przyznać że to by było jeszcze gorsze niż moja teraźniejszość. Co mam na myśli. Powiem wprost, ja bym tak nie mogła. Przecież to jest nudne, takie wyidealizowane życie, sielanka. Myślałam że moje życie jest pomyłką, groteską, ale jak obserwuję ludzi z mojego otoczenia to zastanawiam się czy oni są szczęśliwi. Życie w zakłamanym świecie nie można nazwać czymś przyjemnym. To jest dopiero udręka. Dlatego doszłam do wniosku, że już NIGDY nikomu nie będę marudzić i narzekać. A przecież mam przyjaciół, którzy ewentualnie mi pomogą, jeden z nich jest stałym bywalcem u mnie na blogu (tak wiem że miałam Cię nie zawstydzać- ale nie mogłam się opanować).
Pierwsza optymistyczna notka. Robię postępy!

Behind These Hazel Eyes

1 komentarz:

  1. myśle że ten stały bywalec nie obrazi się za odrobinke narzekania i zawstydzania. Po to tu jest. Reszta prywatnie

    OdpowiedzUsuń