niedziela, 2 maja 2010

ostatnia noc, przed maturą

Że tak powiem: jutro matura. Zero stresu, nie ma się czego bać. Stres ruinuje tylko dobry wynik i wprowadza nas w stan, z którego ciężko się wygrzebać. Dlatego ja nie myślę o tym, fakt spędzam dużo czasu nad książkami- nie powiem że nie. I jeżeli człowiek się dobrze przygotuje do egzaminu, to naprawdę- nie ma się czego bać. Niech się boją ci, którzy jeszcze nie otworzyli książki, albo zrobili to chociaż 2 razy. Przed wejściem na maturę zjem tylko kilka kostek czekolady, znając życie dostanę kopa na szczęście a po 2,5 godzinach wyjdę zadowolona z siebie. Samej matury tak się nie denerwuję, dla mnie najgorsze jest to że w jednym dniu będę musiała pisać 2x wypracowanie z polskiego, i boję się że na drugim egzaminie będę zmęczona i padnę plackiem. Kto to wymyślił żeby w jednym dniu był dwie matury?? Jestem zmęczona, jak dla mnie to jest jeszcze wczesna godzina, bo dopiero 00:38. Ale dziś czuję że mój organizm nie funkcjonuje poprawnie. Ostatnia noc podczas której uczę się polskiego. I tej nudnej filozofii, nurtów itp. Mam jeszcze 13 minut dopóki nie rozładuje mi się komputer. Zastanawiam się czy poświęcić jeszcze chociaż godzinkę na naukę czy odpocząć.. Chyba to pierwsze. Kurdę, aż sama się sobie dziwię, że potrafię się uczyć i to długo. Wcześniej, jakoś w styczniu, lutym nie byłam w stanie kuć do późna, chociaż do godziny 23.00. Nudziło mnie to przez co chciało mi się spać, a teraz- dopiero pod koniec zaczęłam czerpać z tego korzyści. No trochę za późno, bo tydzień przed maturą zaczęłam coraz mniej spać, ale jak już mówiłam- lepiej późno niż wcale.

2 komentarze: